Przechodzone związki i czy szybki ślub to szczyt wariactwa?

Przechodzone związki i czy szybki ślub to szczyt wariactwa?
Całe życie byłam pewna i dałabym się pokroić za to, że ślub wezmę po paru latach znajomości. I tak oto ja, zagorzała przeciwniczka „szybkich ślubów” złamałam swoją złotą zasadę. I powiedziałam definitywne „tak” w tempie turbo. Czy na tym dobrze wyszłam? Zdecydowanie najlepiej.

Przechodzone związki

Sama jestem najlepszym przykładem tego, że przechodzony związek bez zrozumienia i wzajemnego starania może zabić nawet najgłębsze uczucie. Tylko co oznacza sam zwrot „przechodzony”? Z własnego doświadczenia wiem, że w to sformułowanie wpasuje się wiele wyjaśnień. Po pierwsze to to, że w tego typu relacji zabite zostaje partnerstwo. Dwie osoby, które znają się lata, ale żyją obok siebie, a nie ze sobą, tak naprawdę nie znają się w ogóle. Dlaczego? Bo człowiek cały czas przechodzi transformacje. Bo człowiek się zmienia, bo zmieniają go sytuacje i ludzie, których spotyka się w życiu. W pewnym momencie zauważamy, że już nie jesteśmy tą samą osobą, która zaczynała się spotykać z tym niby idealnym partnerem. Okazuje się, że on jest zaprzeczeniem wszystkiego, czego oczekujesz od drugiej połówki, a ty jesteś tylko osobą, która ma zapełniać lukę w jego życiu. Dlatego przechodzone związki nie staną się nigdy zdrową, normalną i przede wszystkim partnerską relacją. Ale przecież tak wiele kobiet tkwi w tego typu duetach. Tyle przedstawicielek płci pięknej broni jak lwice swych niby cudownych, ale beznadziejnych partnerów. Bo czasami nie mamy na tyle sił, aby zakończyć raz na zawsze to, co umarło już dawno temu. I żyjemy złudzeniami, ciesząc się jak małe dzieci, że on raz na jakiś czas zachowa się tak, jak powinien zachowywać się każdego dnia. I tutaj odezwą się „jojczące” kobiety, które odpowiedzą: „Ale to nie takie proste”, „Ale jesteśmy ze sobą już tyle lat”, „Nie wiem, czy znajdę lepszego”, „A co, jeśli będę sama?”, „Nie potrafię żyć w samotności”, „Boję się z nim zerwać”. Boże! Tych zwrotów jest tyle, że zabrakłoby mi czasu w ciągu całego miesiąca, żeby je wypisać. Jeśli do tej pory, pomimo prób odbudowania, pojednania i zrozumienia się nawzajem to nie zadziałało, to nie zadziała. Nie trać więc kolejnych lat, kolejnych sytuacji, tylko weź się w garść i zrozum, że po drugiej stronie istnieje nowe, lepsze życie. Jasne, będzie ciężko, ale będziesz z siebie dumna. I przede wszystkim szczęśliwa. Z nowym, lepszym facetem, który naprawdę cię doceni! Bo przecież o to właśnie w życiu chodzi, żeby dzielić je z osobą, która będzie dla nas oparciem, najlepszym przyjacielem i kumplem, który rozśmieszy i poda kubeł z lodami, jak my – kobiety stuprocentowe – będziemy kolejny raz przeżywać burzę hormonów. A jak było ze mną?

Ślub w wersji turbo

Oglądając komedie romantyczne zawsze zastanawiałam się, jak to jest być w skórze głównej bohaterki. Zakochać się od razu na całe życie i wiedzieć w sekundę, że to ten. Dla mnie było to tak niezrozumiałe, że przerzuciłam się w pewnym momencie na filmy sensacyjne i thrillery. I może dlatego życie postanowiło być przewrotne. Mój Mąż „ustrzelił” mnie w najmniej odpowiednim dla mnie (tak mi się wydawało) momencie życia. Jak się jednak okazało strzał był idealny i przede wszystkim celny. Zbuntowana, niezależna i nastawiona na facetów ze średnią sympatią spotkałam mężczyznę, który swoją bezczelnością i humorem zamieszał mi w głowie na amen. I tak właśnie, po znienawidzeniu komedii romantycznych stałam się sama uczestniczką filmowego zdarzenia. Dlaczego? Bo w jednej sekundzie zrozumiałam, że można zakochać się od razu. Ostrożnie działając, z podejściem niczym przyczajony zwierzak zaczęłam obserwować i wnikliwe analizować. I okazało się, że czasem nie trzeba znać kogoś całe życie, żeby spędzić z kimś całe życie na serio. Zorientowałam się, że dając szansę z pozoru szalonej sytuacji otwieramy sobie drogę do swojego przeznaczenia, od którego i tak nie uciekniemy, bo niektóre osoby skazane są na to, aby przeżywać życie w dość nietypowy z pozoru sposób. Dla „normalnego” człowieka ślub po paru miesiącach znajomości jest czymś niezrozumiałym, głupim i infantylnym. Jednak dla tych samych „normalnych” ludzi zawierające pary po paru latach bycia ze sobą miały być szczęśliwe do grobowej deski. Patrząc dookoła mnie okazuje się, że decyzje zawarte niby dojrzale i przemyślanie, stały się największą pomyłką życia. Oczywiście nie wszystkie, bo sama znam ogrom związków udanych, gdzie małżonkowie znali się lata i kochają nadal, żyją szczęśliwi i nie strzelają do siebie z karabinów. Tyle, że pary te nigdy nie tkwiły w przechodzonych, znudzonych i jałowych związkach. A co ja uważam na ten temat? Na pewno wzorem, który sobie stawiam w tej sytuacji są moi Rodzice, którzy obchodzą w tym roku 41 rocznicę ślubu. Szczęśliwie przeżyte lata, trójka dzieci i masa świetnych przeżyć to zasługa decyzji, którą podjęli po paru miesiącach znajomości. Tak samo jak ja. I wszystko wskazuje póki co na to, że to była moja najmądrzejsza decyzja w życiu. Szybka, ale nie spontaniczna. Bo od początku wiedziałam, że to TEN.

fot. pexels.com

Tagi: , , , , , , , , , ,

Powiązane artykuły

Poprzedni artykuł Następny artykuł
0 podzieliło się